Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Ludzie branży

»

A  |   B  |   C  |   D  |   E  |   F  |   G  |   H  |   I  |   J  |   K  |   L  |   M  |   N  |   O  |   P  |   R  |   S  |   T  |   U  |   W  |   Z  |   Ł
Wrońska Elżbieta - sylwetka
Uważa, że podróże pomogły jej dopasować się do otaczającego ją świata. Tanecznym krokiem po sukcesy w turystyce. Gdyby nie turystyka, to kto wie, może Elżbieta Wrońska, właścicielka biura podróży Elentour w Żyrardowie, byłaby dziś zawodową tancerką? Choć wybrała inną drogę, to taniec pozostał jej pasją. 
Tańczyć uwielbia od wczesnej młodości. Uczęszczała na zajęcia taneczne, na których instruktor dostrzegł jej talent i sugerował dalszy rozwój się w tym kierunku, jednak sprawy ułożyły się nieco inaczej. Przyszła właścicielka biura Elentour zaniechała kontynuowania nauki, ale dryg do tańca jej pozostał. Lubi go zarówno uprawiać, jak i oglądać w telewizji, aczkolwiek nie przepada za komercją w stylu „Tańca z gwiazdami” czy „You can dance”. – Odnoszę wrażenie, że Polacy wstydzą się tańczyć. A na przykład Włosi mają w sobie znacznie więcej spontaniczności, którą wyrażają właśnie w ten sposób; każdy z każdym, i nikogo nie dziwi, że kobieta tańczy z kobietą. Mimo różnych zawirowań historii życie musiało się toczyć normalnym trybem, więc i taniec był dla wielu narodów czymś naturalnym – mówi. Dla niej samej jest to sposób na wyrażenie radości istnienia i uwolnienie emocji, to nieodłączna część jej życia. – Nogi same mi chodzą, gdy tylko usłyszę gdzieś muzykę, wszystko jedno jaką – dodaje. Muzyka to obok tańca druga jej pasja. Lubi każdy jej rodzaj, no może oprócz jazzu. Zamiłowanie do muzyki odziedziczył po niej syn, który kończy właśnie podstawówkę muzyczną w klasie pianina. – Bywa, że dzieci są posyłane do rozmaitych szkół artystycznych, żeby realizować niespełnione ambicje swoich rodziców. A mojego syna nikt nie musiał do tego namawiać ani zmuszać – sam się upomniał, że chce się uczyć grać, kiedy skończył 7 lat – opowiada szefowa biura Elentour, która sama również próbowała amatorsko swoich sił w muzyce, grając na gitarze na obozach harcerskich.
W turystycznej szkole życia
To właśnie między innymi na tych obozach Elżbieta Wrońska zdobywała wychowanie turystyczne. I zarówno młodzieńcze, jak i „dorosłe” podróże nauczyły ją prawdziwego życia. Jak przyznaje, różnorodność kultur, religii i mentalności pozwoliły jej rozwinąć się i dostosować swoją osobowość do otaczającego ją świata. – Ktoś mądry kiedyś powiedział, że człowiek uczy się do końca swego życia. A ja dodam, że im więcej mamy skal porównawczych, tym sami stajemy się bardziej wartościowi – mówi.
Nie ma bardziej lub mniej ulubionych miejsc, ale z sentymentem wspomina Włochy. Podoba jej się ich różnorodność, historia i zwariowani ludzie. Wyjeżdża tam kilka razy do roku i za każdym razem nasyca oczy pięknem tego kraju. No i oczywiście czeska Praga, w której spędziła wiele lat. Ma tam wielu przyjaciół i niekiedy w weekendy wyskakuje sobie ot tak na dobre piwo, knedliki i smażony ser z sosem tatarskim. Kiedy nie jest akurat w podróży, a ma chwilę oddechu od obowiązków zawodowych, studenckich i rodzinnych, jeździ na swoją działkę, gdzie goni żaby, podgląda bociany, słucha treli skowronków. – Dobrze, że moja teściowa uwielbia sadzenie, kopanie, grabienie... i kiedy ona tak grzebie coś w tych rabatkach, ja mogę oddać się pełnemu lenistwu – śmieje się.
Bez determinacji ani rusz
Jej droga od turystycznego hobby do profesji była właściwie przypadkiem. Rok po maturze przyszła szefowa biura Elentour miała szczęście wyjechać na kontrakt zagraniczny, a w tamtych czasach to był ogromny fart i wyzwanie. Tamta miesięczna, zagraniczna pensja odpowiadała całorocznemu wynagrodzeniu w kraju. – Po powrocie do Polski szukałam pracy. I tak trafiłam do Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Turystycznej „Arkadia” w Skierniewicach. Przyjazna atmosfera w pracy, super dyrekcja, kompetencja załogi – to dało mi porządną turystyczną szkołę życia – wspomina. Po likwidacji WPGT „ Arkadia” przejęła biuro w Żyrardowie i już jako osoba fizyczna – BT Elentour – działa do tej pory. Największą satysfakcję w pracy daje jej poznawanie nowych miejsc (zjechała już spory kawałek świata) i znanych ludzi, których potem często ogląda w telewizji. No i oczywiście serdeczne więzi, które rodzą się w kontakcie z wieloma klientami. Za swoją działalność została niedawno odznaczona medalem „Za zasługi dla turystyki”, a kto wie, czy do listy tych zasług nie można by było dopisać również pewnego wkładu w rozwój... radzieckiego transportu?
Zdarzyło się to w roku 1990, gdy Elżbieta Wrońska pojechała z grupą na sylwestra do ZSRR. Pociąg z Warszawy dojeżdżał do Moskwy, potem wszyscy mieli jechać lokalnym pociągiem do Kurska. Ale w Moskwie dotarła do nich wiadomość o katastrofie na tej trasie. A przecież to były czasy, kiedy żaden prywatny transport w ZSRR nie działał. – Perspektywa spędzenia na dworcu moskiewskim kilku dni przyprawiała mnie o ból głowy. Kontrahent się dwoił i troił, żeby znaleźć jakieś rozwiązanie. Niestety bez rezultatu. Po kilku godzinach wzięłam sprawę w swoje ręce. Po przeróżnych kombinacjach przegubowym Ikarusem dotarliśmy na miejsce – relacjonuje właścicielka BT Elentour. – Przypuszczam, że byłam prekursorem prywatnego transportu w ZSRR. Pieniądze i moja determinacja zdziałały cuda! 
Joanna Morawska


CV
Elżbieta Wrońska, rodowita żyrardowianka, mówi o sobie: „Ja jestem zawsze młoda, aż nie wierzę cyfrom w metryce”.
Jest wdową,
ma dwoje dzieci – 19-letnią córkę Małgorzatę, uczennicę Technikum Turystycznego oraz syna Krzysztofa, który teraz jest w I klasie gimnazjum. Ukończyła Pomaturalne Studium Ekonomiczne na kierunku Obsługa Ruchu Turystycznego, a obecnie kończy obsługę ruchu turystycznego w Wyższej Szkole Ekonomicznej Almamer w Warszawie. Jej pasją jest taniec, muzyka, podróże
i gotowanie.
 

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter