Mówię stanowcze „nie” komunikacji PR-owej, która pokazuje oferty realizowane przez dynamiczne pakietowanie jako tańsze
o nawet 30 proc. - deklaruje Dariusz Górzny, prezes Wakacje.pl w rozmowie publikowanej w grudniowym wydaniu Wiadomości Turystycznych. (...)
Jak w Wakacje.pl podchodzicie do dynamicznego pakietowania?
Strategicznie. I jesteśmy eksponowani, poprzez współpracę z naszymi partnerami, na oba modele. Tak klasyczny – pakietowania w czasie rzeczywistym, jak i prepakietowany.
Pakietowanie dynamiczne zastąpi więc w niedługiej przyszłości turystykę opartą o czartery?
Mamy tu dwie rzeczywistości. Medialną i wynikającą z danych. Preferuję dane, niemniej słowo o tej medialnej. Gdyby na niej się opierać, to mielibyśmy obrazek, że czarter umiera, klasyczni touroperatorzy umierają. To narracja oczywista z perspektywy podmiotów, które chcą zdobyć swój udział w rynku i wpłynąć na percepcję klientów. Uwielbiam konkurencyjny rynek, bo on motywuje do działania. Ale pragnąłbym konkurowania w oparciu o fakty i porównywania jabłek do jabłek. Tym samym mówię stanowcze „nie” komunikacji PR-owej, która pokazuje oferty realizowane przez DP jako tańsze o nawet 30 proc. w stosunku do tych ofertowanych przez touroperatorów dla destynacji, które są poza istotnym zainteresowaniem tych
ostatnich. Wracając do „umierania” czarteru. Konkret – dane Urzędu Lotnictwa Cywilnego: 10 proc., 11 proc., 13 proc. To udział operacji czarterowych we wszystkich wylotach z Polski w pierwszych półroczach odpowiednio 2022, 2023 i bieżącego, 2024 r. Całkiem niezłe wzrosty jak na umierającą formę podróżowania, czyż nie? W każdym razie – klasyczni TO, budujący produkt oparty o czarter, mogą długo być kluczowymi na rynku i to nie tylko w destynacjach, jak Turcja czy Egipt, gdzie nie mamy operacji tanich linii lotniczych. Warunki konieczne? Lokalność operacji wylotowych, mnogość dni operacyjnych i elastyczność dni pobytowych wsparte kontraktacją najlepszych jakościowo obiektów. (...)
Nie mogę nie dopytać o Itakę. Ten serial „cieszył się” największym zainteresowaniem i zakończył się zaskakującym zwrotem akcji…
To, co wspólnie z Itaką chcieliśmy powiedzieć publicznie, powiedzieliśmy. Mamy pomysł na naszą współpracę, wiemy w jaki sposób możemy wnosić wzajemnie sobie w niej wartość. Zabrzmi może to jak truizm, ale sukces tych rozmów był możliwy dzięki wspólnej trosce o satysfakcję Klientów oraz głębokiej świadomości odpowiedzialności, jaką nasze firmy mają wobec branży turystycznej w Polsce.
Kontynuujecie współpracę z Itaką, ale to nie zmienia obiegowej opinii, że Wakacje.pl traktowane są przez wielu graczy na rynku jak zagrożenie.
Jest mi zwyczajnie przykro, gdy słyszę tego typu opinie. Po pierwsze, w ramach współpracy z naszymi partnerami, na przestrzeni ostatnich lat, udowodniliśmy, że potrafimy wnieść wartość. Dostarczać nowych klientów, pomagać wypełniać samoloty, czy też wspierać w rozwoju jakości procesów. Po drugie, gdy spojrzymy na nasze warunki współpracy, znając i rozumiejąc istotę atrybucji do sprzedaży, pozostajemy, najtańszym kanałem promocji usług turystycznych. (...)
Jak pan ocenia „zalegalizowanie” współpracy Ryanair z OTA, którzy chcą budować pakiety na jego lotach? Ryanair liczy na dostęp do klientów, których zazwyczaj agenci i touroperatorzy chronią. Chyba coraz więcej firm rozumie, że konkurentem wcale nie jest kolejny agent czy touroperator.
Na pewno nie jest to miłość bezwarunkowa i nieograniczona. Ta współpraca dotyka kolejnego istotnego elementu DP, jakim jest marża generowana przez OTA. Warunki Ryanair wymagają, by element składowy pakietu był sprzedawany w identycznej cenie, jak dostępna w ramach kanałów własnych Ryanair. To zaś implikuje prostą konsekwencję. OTA mogą zarabiać tylko na części hotelowej pakietu. W efekcie na znaczeniu zyskuje cena, w jakiej pozyskują zakwaterowanie. Ta dostępna w bedbankach dla szerokiego rynku nie buduje żadnej przewagi. Tym samym
wracamy do kontraktowania miejsc w hotelach. Powrót do kontraktacji i potencjalnie gwarancji, to powrót do klasycznego elementu turystyki czarterowej. Finalnie perspektywa dla OTA jest następująca: jesteśmy niby dynamiczni, ale chcąc realnie konkurować z touroperatorami musimy grać na ich boisku. Oczywiście mówimy o części rynku, głównie destynacji sun&beach. (...)