Pasażerowie lotu z Manchesteru do Madrytu obsługiwanego 11 września przez Iberia Express mieli wyraźnego pecha – oni sami dolecieli do stolicy Hiszpanii szczęśliwie, ale przewoźnik nie zabrał ani jednej walizki. Jako powód podał brak pracowników.
Linia lotnicza stwierdziła w wydanym oświadczeniu, że ponieważ w momencie odprawy lotu z Manchesteru do Madrytu jego agent handlingowy nie był w stanie zapewnić obsługi, żaden bagaż nie został załadowany do samolotu.
Pasażerowie nie kryli oburzenia, bo po wylądowaniu nikt nie przekazał im informacji o zdarzeniu, o fakcie dowiedzieli się dopiero po skontaktowaniu się z obsługą lotniska w Madrycie. Teoretycznie więcej na temat przewidywanego czasu dostarczenia bagażu mogli dowiedzieć się u przewoźnika, ale na infolinii byli przekierowywani od konsultanta do konsultanta, także firma Menzies odpowiedzialna za załadowanie bagażu nie umiała potrafiła udzielić wiążących informacji, podają brytyjskie media.
Przewoźnik poinformował natomiast, że pasażerowie mogą ubiegać się o rekompensatę i zwrot kosztów, ale dopiero po tym, jak roszczenia zostaną przeanalizowane. MG
Źródło: Infotourism News