Przewodniczący Europejskiej Komisji ds. Podróży (ETC) zaprezentował na ITB strategię promocji Europy na dalekich rynkach zagranicznych. W Stanach Zjednoczonych, Azji i w Ameryce Południowej kontynent reklamuje się jako bezpieczny i zróżnicowany.
O ile podróże po kontynencie praktycznie powróciły już do poziomów sprzed pandemii, to nadal brakuje klientów spoza regionu. Dla Europy goście z dalekich rynków są ważni, ponieważ spędzają tu zazwyczaj kilka tygodni, w czasie których odwiedzają kilka miejsc. To przekłada się też na większą liczbę noclegów, a dalej, na większe wydatki.
Europejskie Stowarzyszenie Turystyki (ETOA) i Tourism Economics zakładają, że do 2024 roku rynek powinien się ożywić, choć nie zabraknie wyzwań. David Goodger, ekspert ds. turystyki, spodziewa się, że Brazylia, Indie i Australia powrócą jako rynki źródłowe w tym roku, a liczba podróżnych z Chin i Japonii powinna nadal rosnąć, choć kulminacji należy spodziewać się w 2024 roku. W kontekście przyjazdów z dalekich krajów, Tom Jenkins, dyrektor generalny Europejskiego Stowarzyszenia Turystyki (ETOA), zwłaszcza w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych, mówi o przeszkodach stojących na drodze rozwoju. Jedną z nich jest wydawanie wiz, kolejną fakt, że liczba lotów długodystansowych i dostępność hoteli również nie powróciły jeszcze poziomu sprzed kryzysu. Mimo to, Jenkins w przyszłość patrzy z optymizmem. MG