Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Artykuły » Raport WT

»

RAPORT Produkt turystyczny

Atrakcyjna podróż w „czerwone klimaty” Turystyka kulturowa w Polsce to segment rynku wciąż nie do końca wyzyskany, zwłaszcza jej bardziej niszowe odmiany, takie jak np. oferta związana z epoką PRL-u.

Trudno nie zauważyć  przybierającej na sile mody na minioną epokę realnego socjalizmu w Polsce. Jak grzyby po deszczu powstają klubokawiarnie stylizowane na lata 60. i 70., wciąż namiętnie oglądamy filmy komediowe z tamtych lat, swój renesans przeżywają traktowane niegdyś pogardliwie bary mleczne, ówczesne cuda techniki typu Mały Fiat 126p określane są mianem ikon designu, a niedoceniana architektura w stylu socrealizmu z lat 50. albo późniejszego o dwie dekady, brutalizmu jest podziwiana i opisywana w almanachach osiągnięć architektonicznych. Zainteresowanie tym niepowtarzalnym oraz na pewno kontrowersyjnym okresem naszej historii sprawia, że z większej liczby odwiedzających mogą się cieszyć instytucje i obiekty mające w swojej ofercie propozycje nawiązujące do epoki Bieruta, Gomułki czy Gierka.

„Made in Poland” w Kielcach

Jedną z takich placówek jest Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach. Największe i najstarsze muzeum zabawek w naszym kraju, powstałe w 1979 r., prezentuje spuściznę kilkunastu spółdzielni zabawkarskich. Rzutnik „Ania” z bajkami, drewniane klocki ABC, plastikowe maskotki, czy misie o niezbyt wyszukanej urodzie i dosyć tandetnie wykonane lalki wzniecają nutę rozrzewnienia wśród zwiedzających. – Zabawki z tego czasu budzą nostalgię. Mimo że nie były to najszczęśliwsze i najłatwiejsze  czasy, ponieważ przypadały na błogi okres dzieciństwa, pozostaje sympatia oparta na sentymencie – Przemysław Krystian, dyrektor Muzeum – wyjaśnia motywacje osób goszczących w kieleckim królestwie zabawek w stylu retro. Placówkę odwiedza rocznie 35-40 tys. gości. Ten wynik zdaniem dyrektora może być powodem do zadowolenia. – Klienci to głównie całe rodziny: dorośli chcą pokazać swoim pociechom, czym bawili się w dzieciństwie. Mamy też sporo grup zorganizowanych: wycieczek szkolnych i turystów zagranicznych. Oferujemy kilkanaście propozycji lekcji muzealnych i warsztatów, jedną z nowości są interaktywne zajęcia – „Jak bawili się babcia i dziadek 40 lat temu” – wyjaśnia dyrektor.

Przystanek PRL w byłym PGR w Rudzie Śląskiej

Na siłę nostalgii, a także pobudzenie świadomości historycznej turystów stawia Fundacja Minionej Epoki, która w 2010 r. stworzyła Muzeum PRL-u w Rudzie Śląskiej. – Nasza placówka stała się ważnym miejscem na mapie turystycznej regionu – podkreśla Monika Żywot, prezes Fundacji. – Naszym atutem jest różnorodność ekspozycji, co roku wymienianej w ok. 60 proc. Pokazujemy jak mieszkał przeciętny Kowalski, gdzie pracował I sekretarz partii, mamy park pomników, które kiedyś stały w każdym mieście, część motoryzacyjna i militarna też ma sporo fanów. Jest to kawałek historii, której nie uda się zamieść pod dywan i zapomnieć. Nasze przedsięwzięcie jest apolityczne, lekcje muzealne i wykłady mają pogłębić wiedzę uczniów z okresu historii Polski Ludowej – argumentuje prezes Fundacji. – Nasz najmłodszy klient miał 2 miesiące, a najstarszy 90 lat, różnorodność naszych wystaw i całej oferty przyciąga – dodaje. Mimo że rudzkie Muzeum PRL-u to nowa placówka, działająca tylko w sezonie wiosenno-letnim, frekwencja rzędu 10 tys. osób rocznie to nie tylko sukces propagandowy, ale dobry prognostyk na kolejne lata działalności prywatnej placówki muzealnej.

Czar PRL-u w kultowej Nysce 522

Sukcesy stacjonarnych placówek czerpiących z epoki PRL-u pokazują, że jest miejsce na rynku usług turystycznych na produkty bardziej kompleksowo wykorzystujące zapotrzebowanie na turystykę miejską a la PRL. Stworzona przez pasjonatów firma Adventure Warsaw jako pierwsza w 2009 r. postawiła w stolicy na ofertę dla turystów pragnących zobaczyć w Warszawie coś więcej, niż popularne Łazienki czy Stare Miasto. – Warszawa ma wiele skrywanych twarzy – mówi Marta Patla, współzałożycielka firmy. – A nasi klienci uciekają od sztampy, nudnego opowiadania według standardowego bedekera. My oferujemy im przygodę, rozrywkę i nową formę spędzenia czasu w mieście – dodaje. Program wycieczki „Warszawska Przygoda” obejmuje zachowane ślady przedwojennej stolicy, socrealistyczną spuściznę, wizytę w mieszkaniu na Pradze, gdzie czas się zatrzymał na latach 70. i lunch w barze mlecznym. Propozycja ta jest często wybierana przez turystów zagranicznych. Wycieczkę „Czar PRL-u” i gry miejskie, gdzie zależnie od scenariusza można m.in. wcielić się w postacie z filmów Barei, czy wyrobić lewy paszport na bazarze Różyckiego – preferują polscy klienci, pragnący zobaczyć Warszawę z innej perspektywy. – Moda na miniony ustrój nie jest chwilowa – wyjaśnia Patla. – To nowy trend niszowej turystyki, stawiającej na niekonwencjonalną zabawę na pograniczu happeningu. Trzeba to umieć pokazać i odpowiednio zaaranżować. 80 proc. dobrego realizacji programu to zaangażowany przewodnik, a u nas pracują prawdziwi pasjonaci, oddani sprawie – akcentuje z uśmiechem szefowa Adventure Warsaw.

Trabanty i dancing w Nowej Hucie

Sentymentalną podróż w czasie można zafundować sobie również w Krakowie. Wizyta w robotniczej dzielnicy Nowa Huta, która została zaprojektowana od podstaw jako największa inwestycja Planu 6-letniego Rozwoju Gospodarczego i Budowy Podstaw Socjalizmu – to gwóźdź programu firmy Crazy Guide. – Nasz kombinat rozrywkowo-turystyczny działa już 10 lat, od 2004 r. Ekspansja jest w planie, bo chcemy dotrzeć do szerszych mas turystycznej braci odwiedzających gród Kraka – przedstawia plan działania Kuba Białach, kierownik zmiany (tzn. menadżer) w Crazy Guide. – Nasi klienci, kilka tysięcy osób rocznie są z reguły w Krakowie po raz kolejny i szukają alternatywnych form spędzania wolnego czasu. Turystów z Polski bawi efekt deja vu, zagranicznych kieruje do nas zainteresowanie historią Zimnej Wojny, komunizmu albo fascynacja starymi samochodami – wymienia kierownik. Podróż szlakiem komuny trabantem z epoki z noclegiem w Communist Hostel, dawnym hotelu robotniczym, wyposażonym w meblościankę i wersalkę, z atrakcjami typu czytanie prasy z lat 70., czy korzystanie z konsoli Atari i komputera Commodore mają być sposobem na uniknięcie standardowych miejsc w Krakowie przepełnionych turystami. Crazy Guide mówi również stop nudnym eventom i piknikom firmowym, stawiając na pełne adrenaliny gry miejskie, imprezowe autobusy, porwania kadry kierowniczej i inne niebanalne akcje. – Im większa oferta, tym większa świadomość turystów, że istnieją inne sposoby na wycieczkę po Krakowie – wyjaśnia Białach. – Wyróżnia nas indywidualne podejście do turystów. Traktujemy ich jak starych znajomych, którzy nie znają tej części Krakowa, a nie klientów firmy turystycznej i ten spersonalizowany guideing bardzo się podoba – mówi przedstawiciel Crazy Guide.

Turystyka oparta na ofercie nawiązującej do PRL-u to jedynie mały wycinek, liczony w promilach odsetek turystów, o których jednak warto zawalczyć. Czy ten nurt będzie się rozwijał? Anna Jędrocha, prezes Krakowskiej Izby Turystycznej nie kryje sceptycyzmu. – Na pewno tego typu oferta ma swoją grupę docelową. Nie sądzę by turystyka oparta na resentymencie PRL-u wyszła jednak poza ramy niszowego segmentu turystyki kulturowej. Każdy większy region ma szlak techniki, promujący budownictwo poprzemysłowe i w tych obiektach postindustrialnych powstają np. nowe obiekty kultury i rozrywki. Będziemy szli w tym kierunku, by tworzyć coś nowego w tych miejscach, niekoniecznie nawiązując do estetyki i historii związanej z ustrojem epoki socjalizmu – podkreśla prezes. Trend tworzenia nowych obiektów związanych z PRL (np. zaplanowane na I kwartał 2014 r. otwarcie pierwszego na Mazowszu Muzeum PRL-u w Nowym Dworze Mazowieckim) pokazuje jednak, że chętnych do oglądania eksponatów typu pralka „Frania”, czy saturator i pragnących poczuć się tak, jakby żyli w czasach PRL-u nie brakuje. JK

 

 

2014-02-28

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter