Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Wydania cyfrowe  |  Kontakt  |  Reklama

 
Ludzie branży

»

A  |   B  |   C  |   D  |   E  |   F  |   G  |   H  |   I  |   J  |   K  |   L  |   M  |   N  |   O  |   P  |   R  |   S  |   T  |   U  |   W  |   Z  |   Ł
Stasiński Jacek-sylwetka
Połączył pracę pilota wycieczek ze swoimi licznymi pasjami. Każdy wyjazd jest jak występ. Łatwiej wymienić miejsca, w których nie był, niż te, które zdążył już zwiedzić. Zawitał na każdy niemal kontynent, ciężko jest złapać go w Polsce. Niedawno otrzymał nagrodę Pilot Roku 2010. Wydaje się, że dla Jacka Stasińskiego słowo „niemożliwe” jest zupełnie pozbawione znaczenia. Jsteś w Polsce? – to pytanie zadają mi znajomi, gdy do mnie dzwonią. Zanim jeszcze powiedzą „dzień dobry” – opowiada Jacek Stasiński. Właśnie wrócił z Cejlonu i za chwilę wyjeżdża do Rygi. Albo do Indii. Albo do Izraela, jeszcze nie zdecydował. – Teraz staram się robić dłuższe przerwy między wyjazdami – wyjaśnia. – Ale przedtem zdarzały mi się maratony nawet paromiesięczne – dodaje. Kiedyś, zaniepokojona jego przedłużającą się nieobecnością, zadzwoniła do niego mama. Nie pojawiał się w domu trzeci miesiąc, więc uznała, że spróbuje ustalić miejsce jego pobytu. – Odebrałem telefon w środku nocy i na pytanie: „Gdzie jesteś” naprawdę nie potrafiłem odpowiedzieć. Zorientowałem się po napisach w pokoju, że w Pekinie. Wtedy postanowiłem przystopować – śmieje się.
Negocjator i dyplomata
Uważa, że jego praca polega na inspirowaniu marzeń. Ma wiele rozmaitych doświadczeń, świat go zachwyca, widział wiele miejsc, które nie są znane ani popularne, ale bardzo interesujące. – Chciałbym się tym podzielić z ludźmi, którzy nie mają możliwości podróżowania albo zarazić tych, którzy jeżdżą ze mną na wyprawy – wyznaje. W pracy wielką satysfakcję daje mu zaufanie, wdzięczność, sympatia ze strony klientów. – Nagroda, którą otrzymałem w tym roku, jest czymś oficjalnym, mnie natomiast bardzo cieszą rzeczy mało wymierne, czyli odczucie, że uczestnicy są zadowoleni z wyjazdu i z mojej pracy – mówi Jacek Stasiński. Dużą radość sprawia mu, jeśli potem dzwonią, przysyłają zdjęcia, proszą o poradę, gdzie pojechać następnym razem.
Według niego pilot musi być trochę aktorem, a każdy wyjazd w jego wykonaniu to rodzaj publicznego występu. Uważa, że w tym zawodzie trzeba być jednocześnie negocjatorem, dyplomatą i wykazywać się pewnym rodzajem charyzmy. – Na początku każdej wyprawy mówię jasno, że to do mnie należy ostateczna decyzja w każdej sprawie. Oczywiście mogę rozmawiać, negocjować, ale decyzja końcowa zawsze jest moja – opowiada. Mówi, że nie jest łatwo zastosować tę zasadę w grupach złożonych np. z prezesów, dyrektorów, którzy mają we krwi kierowanie innymi. – Mam jeden sposób, który pozwala mi wiarygodnie negocjować
z turystami w trakcie wyjazdu
np. w sprawie programu. Po prostu stawiam na jakość i to procentuje – mówi.
Turystyka trochę z przypadku
Kiedyś nie wyobrażał sobie, że mógłby pracować z ludźmi, w szczególności z dużymi grupami. W głębi duszy jest trochę introwertykiem, zawsze lubił książki, filmy, przyrodę. Ale od dziecka uwielbiał też podróże, nawet te palcem po mapie. Zaczytywał się
w książkach podróżniczych, szczególnie tych o Tomku Szklarskim, fascynowały go zwłaszcza rejony Australii
i Nowej Zelandii. – Myślę, że lektury dały mi tyle inspiracji, iż teraz mam potrzebę oddać to innym, stąd moje zamiłowanie do pokazywania ludziom świata – dodaje. Nie planował kariery w turystyce. Z wykształcenia jest przyrodnikiem, a kurs pilota zrobił na studiach, niejako przy okazji i na wszelki wypadek. Wykształcenie przyrodnicze pomaga mu w pracy, dzięki niemu zawsze może opowiedzieć coś ciekawego o lokalnej szacie roślinnej, podać kilka łacińskich nazw. – Zawód pilota to również pewna misja edukacyjna. Staram się podczas wypraw dyplomatycznie i delikatnie walczyć ze stereotypami, uprzedzeniami, subtelnie uczyć tolerancji. Zdarza się, że turysta znacznie weryfikuje swoje przekonania na temat ludzi i narodów, po spotkaniu ich w trakcie podróży – mówi.
Przecierać szlaki
Lubi nowe wyzwania, przecieranie szlaków. – To jest niekomercyjna postawa, gdyż nowe, niszowe kierunki często wiążą się z mniejszym wynagrodzeniem. Jednak staram się za wszelką cenę uniknąć w tej pracy monotonii. Gdy zaczynam znać jakieś miejsce na pamięć, wycofuję się i zabieram za coś innego – mówi. Według niego rutyna zabija pasję.
Zawsze w życiu towarzyszył mu też sport. Najlepszy był w lekkiej atletyce, sprincie, skokach w dal, w sztafecie. Trenował siatkówkę, piłkę ręczną. Jeździ konno, nurkuje, lubi narciarstwo alpejskie. – Bardzo fajne w tej pracy jest to, że można połączyć ze sobą różne zainteresowania. Mam okazję rozwijać swoje sportowe horyzonty, ostatnio uczyłem się surfować na Hawajach i latałem balonem w Tanzanii – wspomina. Fascynują go też ludzie i plemiona, szczególnie afrykańskie, mieszkańcy Etiopii i południowego Sudanu,
a także z Indonezji Filipin czy Papui Nowej Gwinei, ci, którzy nie zostali jeszcze przetworzeni przez cywilizację. Innym motywem jego wyjazdów są kulinarne smaki świata. Najbardziej smakuje mu kuchnia wschodniej Azji, szczególnie tajska i śródziemnomorska. – Tak jak życie, kuchnia musi być pełna smaków i im bardziej pikantna, tym lepsza – uśmiecha się. – Lubię pokazywać kraje poprzez kuchnię, myślę nawet o stworzeniu takiego produktu turystycznego, który wiązałby się z nauką gotowania – opowiada.
Marzena Zarzycka

Cv
Jacek Stasiński urodził się w 1969 r., ukończył technikum przyrodnicze oraz kierunek turystyka rekreacja na AWF w Poznaniu. Zanim został pilotem, był marketnig sales managerem
w Poznańskiej Giełdzie Lokali
i Nieruchomości Polmax. Pracował potem jako menadżer Portu Lotniczego w Bydgoszczy
i w departamencie podroży LOT (Airtours) jako marketing manager w dziale incoming (obsługiwał głównie rynki amerykański
i japoński). Zainteresowania: sport, dobra książka, ogrody, taniec, kino, kuchnie świata i szalone pomysły wcielane w życie. Stan cywilny: wolny

 

powrót

 
Sylwetka

»




»Katarzyna Krawiczyńska, właścicielka biura Herkules Express w Słupsku  » więcej





Newsletter

»

Zamów newsletter